Każdy, kto chce lub musi pożyczyć od banku pieniądze zadaje sobie pytanie „Gdzie wziąć dobry kredyt?”. Pytanie o tyle trudne, że do wybrania najlepszego należy przebrnąć przez dziesiątki ofert, ulotek i doradców po drugiej stronie biurka. Zgodnie z zasadą, że taniej kupować jeśli wiem, co chcę kupić, musimy najpierw ustalić czego od takiego kredytu oczekujemy, aby mógł on zostać tym właśnie „dobrym kredytem”.
Zaczynając od początku musimy wiedzieć jaka kwota nas interesuje. Po tym etapie odrzucamy wszystkie wyższa i niższe oferty, bo te pierwsze nie pokryją naszych potrzeb, a te drugie zbudzą w nas konsumpcyjnego demona. Kiedy już wiemy „ile”, musimy zadać sobie pytanie „na ile”. Wiadomo przecież, że im szybciej spłacimy kredyt tym lepiej dla nas, ale ważne, aby nie przesadzić z wysokością raty. Nie chodzi przecież o to, żeby zaciskać pasa przez kilka lat zanim zmienimy pracę na lepiej płatną lub dostaniemy podwyżkę. Obecnie banki oferują ciekawe rozwiązania dotyczące wysokości rat lub przerw w spłacie. I tak na przykład Eurobank pozwoli swoim klientom na zawieszenie na miesiąc, raz w roku, spłaty długu, a Polbank z kolei nie będzie miał nic przeciwko jeśli klient sam ustali sobie wysokość raty, a do tego nie skonsultuje jej z bankiem. Mamy więc pole manewru w razie słabszego miesiąca w pracy. Oprócz tego dobry kredyt powinien mieć niezbyt wysokie oprocentowanie i w miarę możliwości, być pozbawiony ton dokumentów i zaświadczeń. Nikt nie lubi też płacić dodatkowych pieniędzy w postaci prowizji. Tak więc dobry kredyt nie powinien mieć jej wcale, co ostatnio staje się modne wśród bankowych produktów. Rzecz jasna, że musimy też wiedzieć, czy będziemy mogli spłacić kredyt wcześniej i jeśli tak, to czy będzie nas to coś kosztować. Jest to oczywiście nieco mniej istotne, ale warto zwrócić uwagę na istnienie tego typu opłat i czy ewentualnie będziemy zmuszeni lub będziemy chcieli wykonać ruch, który te opłaty uruchomi.